Ingmar Villqist o jednoaktówkach po śląsku
Ogłaszając konkurs „Jednoaktówka po śląsku” chcieliśmy się przekonać, czy możliwe jest za pomocą śląskiego języka, czy jak chcą inni śląskiej gwary, godki, czy dialektu, wyrażanie emocji, intymnych uczuć, czyli tak ważnej i potrzebnej prawdy emocjonalnej zawartej w dialogach, monologach, a to są przecież najważniejsze składowe każdej formy dramatopisarskiej – uważa Ingmar Villqist, dramaturg, reżyser, pomysłodawca konkursu na jednoaktówkę po śląsku.
– I udało się. Okazało się, że język, który słyszymy na co dzień na ulicach, w sklepach, miejscach publicznych i coraz częściej w urzędach, może być transmiterem znaczeń i emocji wydawałoby się zarezerwowanych tylko dla „prawdziwego” języka. Śląska gwara kojarzona jednoznacznie z post proletariackim gettem etnograficznym, skazana, dla bezpieczeństwa, na funkcjonowanie marginalne i użytkowe w utwierdzaniu wizerunku Ślązaka wywijającego kuflem piwa i zagryzającym to piwo kęsem krupnioka, okazała się być, w lekturze konkursowym jednoaktówek, materiałem językowym niezwykle plastycznym i jakże bogatym w konstruowaniu znaczeń, metafor, skrótów myślowych, niedopowiedzeń. To już nie tylko godka tak wdzięczna w kleceniu dowcipów, ale język za pomocą którego, jak się okazało, autorzy opowiadali historie śmieszne i zabawne, przejmujące i wzruszające – tak jak robią to dramatopisarze na całym świecie posługując się swoim językiem, gwarą, godką, dialektem – jak zwał, tak zwał.